piątek, 25 maja 2007 22:35
No cóż, w tym roku, w październiku kończę 35 lat. W związku z tym:
· nazywanie mnie starym kawalerem, zyskuje pełne pokrycie w faktach;
· będąc starym kawalerem zyskuję prawo do pewnego marudzenia i wydziwiania;
· przysługuje mi coraz bardziej bycie konserwatywnym, szczególnie w kontekście pojawiających się głupawych (moim zdaniem) mód, jakimi karmione jest współczesne społeczeństwo (społeczeństwa), a którym tak wielu bezkrytycznie ulega.
W związku z tym, na mym blogu chciałbym się podzielić moimi konserwatywnymi, starokawalerskimi przemyśleniami. Tej grupie przemyśleń nadałem wspólny tytuł: „Głupawa moda”.
Rozpocząć pragnę od zwrócenia uwagi Czytelników na rzecz z pozoru banalną. Otóż od pewnego czasu zaistniała moda, by tytuły, imiona i nazwiska pisać z małych liter. Widzimy to w telewizji, filmach, książkach, czasopismach itp.
Rozumiem, iż poezja (wiersze białe), świat literackiej przenośni i artystycznego łamania schematu nie stosuje się do panujących przepisów, zwyczajów i norm interpunkcji, ortografii itp. Pewna awangarda, może chęć zwrócenia na siebie uwagi, wyróżnienia się przejawiała się np. w nazewnictwie zespołów, gdzie schabów (od schab, część tuszy mięsnej) zespół pisze „schabuff” itp. Choć prawdę mówiąc zawsze ceniłem tych wykonawców, reżyserów, poetów, piosenkarzy, którzy umieli zafascynować, zwrócić uwagę treścią, formą przekazu, zawartym przesłaniem itd.
Czy jednak nagminna obecnie głupawa moda na pisanie tytułów książek czy filmów małą literą, co gorsza pisanie małą literą imion i nazwisk autorów, wykonawców to dobry pomysł? Mnie uczono na języku polskim, że gdy do kogoś piszę list to nawet zwroty „Twój”, „Ciebie” pisze się wielką literą ponieważ jest to wyraz szacunku, uznania i kultury okazanej odbiorcy. Nie mówiąc już o imionach i nazwiskach.
Mam kolegę niewidomego od 20 lat. Dzięki swej pracowitości i ogromnemu wysiłkowi opanował nie tylko język Braille’a ale także pracę na komputerze; m. in. dzięki programom tzw. „gadaczom”. Dostaje wiele SMSów, meili, wiadomości na Gadu Gadu. Dzięki zaawansowanym programom „widzi” na przykład kto – pisząc do niego – pisze jego imię wielką literą, kto małą. Czasem rozmawiamy o tym, mówi mi, jak mało jest osób, które, poprzez wciśnięcie dodatkowego klawisza, chciałyby sobie zadać trud poprawnej pisowni. Myślą sobie: Po co, przecież i tak ślepy? Czasem to my widzących jesteśmy bardziej ułomni. Ale niekiedy mówi, jak się cieszy gdy „widzi” przez „gadacza”, jak ktoś w meilu stara się okazać swój szacunek do niego używając dużych liter. Niby taka „pierdółka”, niby takie nic; prawie to samo – „Prawie, czyni wielką różnicę”!
Dziwie się tylko, iż nawet katolickie wydawnictwa ulegają tej głupawej modzie. Może innym to nie przeszkadza, ja natomiast we współpracy z nimi, zawsze będę domagał się rzeczy dla wielu banalnej, by tytuł mojej książki, imię i nazwisko pisane było wielką literą. Wstyd, że o takie rzeczywistości trzeba się upominać. „Takie czasy” – jak to mówi mój znajomy.
Od czasu do czasu przejeżdżam przez Wrześnię, tam gdzie w XIX w. polskie dzieci, młodzież, za cenę cierpienia i prześladowania walczyli o obecność języka polskiego. Mieszkam na wschodzie, gdzie po Powstaniu Styczniowym nastąpiła ogromna rusyfikacja, gdzie język polski starano się wyrugować i nie udało się. Ciężko mi patrzeć jak jakieś anonimowe grona propagują tę głupawą modę. Skoro Polska to podobno wolny kraj więc ja pozostanę, jako stary kawaler, przy pisowni tradycyjnej. Dlatego, gdy piszę „Czytelników” na moim portalu zawsze chce pisać wielką literą. Cenię bowiem Tych, którzy pofatygowali się by na niego wejść.
Pozdrawiam więc wszystkich Czytelników.
Kolejną serią, jaka przygotowuję jest: "Władza biurokracji."
Andrzej Wronka
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz