(Na końcu oryginalny wycinek z prasy. By lepiej było odczytać tekst przepisałem.)
Przed trzema miesiącami prasa USA, a za nią oczywiście Wolna Europa, z prawdziwą satysfakcją doniosły o tym, że „pisarz” i aktor Teatru Żydowskiego w Polsce Henryk Grynberg poprosił o azyl polityczny w USA. Uzasadniając swą decyzję Grynberg oświadczył, że w Polsce nie pozwalano mu pisać o Żydach i własnych przeżyciach z okresu wojny, a jego krewni traktowani są w Polsce jako obywatele drugiej kategorii.Ostatnio Grynberg ponownie dał o sobie tym razem na łamach londyńskich „Wiadomości”. W oświadczeniu swym Grynberg powtarzając poprzednie oskarżenia o antysemityzm pisze, że bardzo tęskni za Polską z której czerpał „cały pokarm dla twórczości”.Dosyć trudno byłoby wyważyć czego w oświadczeniach Grynberga jest więcej: zakłamania czy bezczelności. Jak to jest z tymi zamkniętymi ustami Grynberga? Ma lat 31. Jest absolwentem Uniwersytetu Warszawskiego. Napisał jedną krótką powieść i kilka opowiadań.W tym co napisał zawiera się jego portret. Jak pisał, jak przedstawiał ludzi wśród których żył i dzięki którym ocalał.W 1965 r. ukazała się nakładem wydawnictwa „Czytelnik” książeczka Grynberga „Wojna żydowska”. Jest to powieść autobiograficzna. Autor opowiada w niej dzieje swoje i swych najbliższych w okresie okupacji hitlerowskiej. Oto jak w tej książeczce ukazani są Polacy.„Poderewski (…) zamknął klapę nad ich (dwóch Żydów przyp. R. G.) głównymi, na klapę postawił wielką, ciężką skrzynię a sam usiadł na skrzyni i czekał na Niemców po których kazał zadzwonić”. (str. 32)Młody Żyd Aron chce walczyć. Nawiązuje kontakt z partyzantką polską.„Wziął najcieplejsze ubranie, pieniądze, tak jak się umówili wszystko najlepsze co tylko miał. I jeszcze tej samej nocy wrócił – bez pieniędzy, bez ubrania i boso…” (str. 33)Ojciec młodego bohatera książki ginie… „od bandyckiej siekiery” (str. 44). Postawę chłopów polskich wobec ginących Żydów określa autor takim oto zdaniem:„…w okolicznych lasach ginęli z zimna, głodu i złoczyńców wierzących, że ich ciała i dusze zawierają złoto”.Tak przedstawia Grynberg ludzi dzięki którym żyje. Tak spłaca przeogromny dług w stosunku do wielu Polaków, którzy z narażeniem własnego życia i życia swych najbliższych ukradli go, karmili i chronili.
A jacy w książce są Niemcy? Na str. 50 i 51 znajdujemy idylliczny opis jak to umundurowani panowie w siodłatych czapach pomagali Żydówce z dzieckiem wsiąść d tramwaju i jacy przy tym byli mili, kulturalni, szarmanccy. Na stronie 83 sympatyczny major Wehrmachtu proponuje małemu bohaterowi książki przejażdżkę samochodem. Szczytem jest scena końcowa. Oto niemiecki żołnierz uciekając przed nacierającą Armia Czerwoną bierze na siodło dziecko żydowskie.„Mam szła przy strzemieniu i spod uśmiechu strzegła mnie swoim uważam spojrzeniem. Strzegła tym spojrzeniem nas obu, zarówno mnie jak i Niemca”.Prześliczny obrazek. I tak to zgodnie i z wzajemnym zaufaniem uciekali przed Armią Czerwoną Żydówka z dzieckiem i hitlerowski żołnierz.W opowiadaniach drukowanych na łamach pism literackich Grynberg przedstawił Polaków jako naród ciemnych i okrutnych bestii, jako szmalcowników i zbrodniarzy współwinnych, a czasem głównych winowajców zagłady Żydów.Antypolska twórczość Grynberga powstałą tu na polskiej ziemi w kraju milionów pomordowanych przez hitlerowskich zbirów Polaków i Żydów i tutaj była wydawana bez żadnych ograniczeń, budząc zrozumiały gniew i oburzenie nas wszystkich, którzy pamiętamy lata okupacji i ogromu poświęcenia jakie ponieśliśmy spiesząc na ratunek naszym żydowskim współobywatelom, tocząc jednocześnie walkę na śmierć i życie o byt i egzystencję całego narodu. Jeśli więc dziwić się tu czemuś należy to temu, że przez lata całe twórcy w rodzaju Grynberga publikowali swe paszkwile na Polskę w naszych polskich wydawnictwach.
Henryk Grynberg z góry protestuje przeciwko nazywaniu go syjonistą. Być może, że nie jest on członkiem określonej organizacji syjonistycznej. Twierdząc natomiast z całą pewnością, że działalność Grynberga jest niewątpliwie zgodna w każdym celu z syjonistyczno – NRF-owską antypolską kampanią.Traktowaliśmy i traktujemy naszych braci pochodzenia żydowskiego, tych, dla których Polska była i jest jedyną ojczyzną, jako równoprawnych obywateli PRL.Nie oznacza to jednak byśmy w obliczu perfidnej, dywersyjnej roboty ludzi pokroju Grynberga pozwolili dłużej kneblować sobie usta paszkwilanckimi oskarżeniami o antysemityzm.Antysyjonizmu, antyszowinizm to nie antysemityzm. Nie będziemy jednak tolerowali ludzi pokroju Grynberga oraz takich, by użyć innych przykładu osobników jak znanego deprawatora nieletnich chłopców, ongi „gwiazdkę” naszego dziennikarstwa Józefa Muszkata-Jotema, który ostatnio włączył się w Tel Awiwie do antypolskiej kampanii. Znacznie łatwiej będzie im publikować paszkwile na Polskę w syjonistycznych pismach USA czy Izraela. Niechże sobie Henryk Grynberg kontynuuje podróż rozpoczętą przed laty na szkapie hitlerowskiego żołdaka, który mordował jego najbliższych.