Jak wiemy jednym z osiągnięć III RP jest dobicie polskiego przemysłu samochodowego. Jaki był taki był ale był. Dziś jaki jest taki jest ale go nie ma. A skoro go nie ma, to i nie ma zakładów badawczych, miejsc pracy dla polskich inżynierów, techników. Nie prowadzi się ulepszeń, bo nie ma na czym. A tu w skali świata polscy inżynierowie mogli się pochwalić nie jedną myślą, która - niestety - jakże często za PRL był tłamszona i torpedowana. Dziś - gdy zdawałoby się jest wolna Polska i naukowcy mogliby swobodnie wdrażać wiele innowacyjnych zmian w dziedzinie motoryzacji - to rodzimej motoryzacji praktycznie już nie ma. Cóż, chciał nie chciał, pozostaje praca u obcych i dla obcych.W zamian możemy kupować i sprowadzać od innych.
Jak na Polnische Land przystało, kolejny przytarg na auta, w liczbie ponad pół tysiąca, dla polskiej Policji, wygrała firma niemiecka. Owszem, jakimś dziwnym trafem ostatnio włosi wbili się na rynek Alfami, które dodały uroku stróżom prawa drogowego, ale ten błąd już naprawiono. Jak donosił
Dziennik Gazeta Prawna (z 29 lipca 2011 r. wyd. internetowe). jako, że oferentów z poza Niemiec troszkę było, Komenda Główna Policji tak ustaliła w pewnym momencie przetarg i wymagania, że spełniały ja tylko 3 auta obecne na polskim rynku, w tym 2 niemieckie i włoski. Po różnych perypetiach przetarg wygrał Mercedes, który przed Euro 2012 dostarczy 600 sztuk Sprinterów. Przegrał włoski Iveco Daily (niech się Włochom nie wydaje za dużo...).
Filozofia jest prosta, jako, że polskich aut kupić nie możemy - kupujmy u Niemców, zawsze to ileś osób będzie u nich miało pracę.
Władze niemieckie, podobnie jak i polskie, dbają o to, by w Niemczech była praca, a wyprodukowany tam towar miał zbyt na świecie!
W tej dziedzinie jedne i drugie władze mają wielkie sukcesy (dodajmy choć małymi literkami - niestety)!