sobota, 9 czerwca 2012

"Polskie obozy śmierci" - Obama - Karski - Mordercze milczenie amerykańskich środowisk żydowskich, cz. 2

Od czego więc chciała odwrócić uwagę amerykańska dyplomacja?
A wystarczy przypomnieć sobie nie tyle z jaką misją Karski ruszył do warszawskiego getta i dalej na zachód. O tym jeszcze się wspomina. Narażając życie udokumentował niemieckie morderstwa i ludobójstwo dokonane na obywatelach pochodzenia żydowskiego. Bogaty materiał i dowody wywiózł na Zachód z błaganiem o interwencję, pomoc, zainteresowanie się tym, co Niemcy nazywali Ostatecznym rozwiązaniem kwestii żydowskiej (Endlösung der Judenfrage).
A o czym się prawie nie mówi?
O reakcji, a w zasadzie kompletnym braku reakcji, największych żydowskich środowisk lat 40. w Stanach Zjednoczonych, Anglii itp. Miliony ludności żydowskiej jawnie mordowanych w Europie i żadnej pomocy (militarnej, dyplomatycznej, finansowej czy jakiejkolwiek innej). Gdy amerykańskie, angielskie środowiska żydowskie - praktycznie niczym nie ryzykując - morderczo milczały, jedynie Polacy, za cenę życia, nieśli pomoc swoim żydowskim sąsiadom i współobywatelom.
Prof. Jan Karski (1914-2000)
Misja Karskiego, który straszliwie przeżył brak tej reakcji, jest historycznym oskarżeniem światowych środowisk żydowskich. To oni, wraz z niemieckimi wykonawcami, w głównej mierze są odpowiedzialni za to, co dziś nazywamy holokaustem - i to trzeba będzie przed polskimi i międzynarodowymi trybyunałami rozliczyć.
Kilka refleksji z polskiej Wikipedii:
"W lipcu 1943 roku Karski został przyjęty przez Franklina Delano Roosevelta, prezydenta USA. Polski wysłannik apelował do przedstawicieli najwyższych władz alianckich o ratunek dla Żydów. Proponował wystosowanie ultimatum wielkich mocarstw wobec Niemiec, że jeżeli nie zaprzestaną mordu na Żydach, zbombardowane zostaną ich miasta. Innym rozwiązaniem byłoby bombardowanie linii kolejowych do obozów zagłady lub dostarczanie broni dla oddziałów partyzanckich. Najłatwiejszym rozwiązaniem byłoby otwarcie granic i ułatwienie wystawiania paszportów dla uciekających przed zagładą Żydów. Podczas tego spotkania, w pewnym momencie prezydent Roosevelt przerwał raport polskiego emisariusza na temat Żydów i zapytał o sytuację koni w okupowanej Polsce. [?]
Jan Karski w Ameryce spotkał się z wieloma wybitnymi osobistościami, takimi, jak Felix Frankfurter, Cordell Hull, William Joseph Donovan, Samuel Cardinal Stritch czy Stephen Wise. Przedstawiał swój „raport” wszędzie, gdzie udało mu się dotrzeć - politykom, biskupom, przedstawicielom mediów i przemysłu filmowego z Hollywood oraz artystom. Wyuczył się go na pamięć i streścił w 18 minutach, tak aby nie „nudzić” słuchaczy. Jednak nigdzie nie znalazł zainteresowania tragedią narodu żydowskiego. Wiele osób, z którymi rozmawiał, nie wierzyło w jego relacje i uznawało je za propagandę polskiego rządu na wychodźstwie. To, co opowiadał Karski, niektórzy jego rozmówcy określali jako niewiarygodne i być może byli szczerzy. Ale polski emisariusz nie był jedyny. Napływały inne relacje, w tym od samych Żydów. Możliwości weryfikacyjne rosły w szybkim tempie."
W zamian od lat powojennych urabia się opinię międzynarodową, jakoby to Polacy byli zasadniczymi sprawcami ostatecznego rozwiązania...
Stąd też dyplomacja Obamy wolała wystawić się na krytykę przez sformułowanie o "polskich obozach śmierci", byle by tylko odwrócić uwagę od tego, za jakie mordercze milczenie odpowiedzialne są amerykańskie i światowe środowiska żydowskie z czasów II wojny światowej.

Rysuje się pytanie: Dlaczego światowe środowiska żydowskie dały zielone światło dla rządów Hitlera, by mógł wymordować miliony Żydów? Dlaczego, wiedząc o tragedii, nie robili nic, lub co najwyżej ruchy pozorowane? A tu już musielibyśmy podjąć temat koncepcji zbiorowego Mesjasza i powstania państwa Izrael.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz