poniedziałek, 31 stycznia 2011

Ze starego bloga: Zapaść semantyczna Cz. 1: Komunizm – socjalizm

poniedziałek, 03 stycznia 2011 1:03
 
Lata minęły i chyba pora wrócić na bloga.

O zapaści semantycznej słów kilka(naście).
Otóż zafałszowanie słów używanych w danym języku w prostej linii przekłada się na fałszywe odbieranie rzeczywistości przez ludzi.

Jak nauczyć Polaków plucia na Polskę?
Jako, że w Polsce Polaków uczy się plucia na własną Ojczyznę, więc by im to łatwiej przyszło stosuje się zapaść semantyczną (np. fałszowanie i manipulowanie znaczeniem słów). Otóż, żeby obrzydzić Polskę z przed roku 1989, (tym okresem się zajmiemy, choć obrzydzanie Polski dotyczy i bardziej współczesnej rzeczywistości), należy wmówić Polakom, iż wolność, dobrobyt, suwerenność, i wszystko co naj zaczęło się po 1989 roku, a wszystko, co przed 1989 roku to jedna wielka niewola, podłość, prześladowania zło itp. W tym celu nagminnie używa się, co do Polski z lat 1945-1989, zwrotów typu: komuna, komunizm, władze komunistyczne, partia komunistyczna (z myślą o PZPR) itp. Nie mówi się, co było by o wiele bardziej zgodne z prawdą: socjalizm, czasy socjalistyczne, partia socjalistyczna, władze socjalistyczne itp. Choć z historycznego, socjologicznego, politologicznego punktu widzenia mówienie o komunizmie w Polsce, tej po roku 1956, jest zwykłą brednią, kłamstwem, nieznajomością faktów, ignorancją, czy manipulacją.
Dlaczego?

Socjalizm czy komunizm?
Nie będę wdawał się w szczegółowe rozważania nad komunizmem, liberalizmem, socjalizmem itd. dla naszych potrzeb wystarczy dodać, iż komunizm był postulowanym ustrojem, który nie dopuszczał prywatnych środków produkcji, (przez niektórych tzw. fachowców i autorytety błędnie określany, jako system nie dopuszczający posiadania żadnej prywatnej własności); natomiast socjalizm, ów okres przejściowy, preferował państwowe środki produkcji, ale dopuszczał także prywatną działalność gospodarczą, produkcyjną itp. Jak wiec można mówić o komunizmie w Polsce, mówię o Polsce po 1956 roku, a szczególnie o czasach, które nieco pamiętam: lata 70. i 80., kiedy to, np. w rolnictwie grubo ponad 50% rolnictwa było w prywatnych rękach, kiedy to – w samym tylko moim niedużym, rodzinnym Węgrowie działało, i to całkiem nieźle finansowo, przynajmniej kilkudziesięciu tzw. „prywaciarzy”. Partia komunistyczna nie staniała legalnie, już przed II wojną światową została, polecenia Stalina rozwiązana. W takim układzie mówienie o komunizmie, władzach komunistycznych jest… tym o czym pisałem wyżej.
Dlaczego więc media karmią nas zapaścią semantyczną?
Wydaje mi się, iż dlatego właśnie, że wmawiając młodemu i średniemu pokoleniu, iż była to „komuna” łatwiej w ich umysłach wykreują negatywny obraz Polski z przed 1989 roku i łatwiej obrzydzi wszystko (w tym także dobre, pożyteczne, twórcze rzeczy), a wmówią, iż dopiero tzw. III RP to, choć może niedoskonałe ale cudeńko, (gdzie demoralizacja, obniżenie poziomu nauczania, ruina, wyprzedaż i grabież majątku narodowego, ośmieszanie i kompromitacja władzy państwowej, demontowanie państwa, rozwój biurokracji itd. są na porządku dziennym).

Eksperyment
Żeby to potwierdzić proponuję Czytelnikom pewien eksperyment, jaki przeprowadziłem na kilkudziesięciu osobach (im większa badana populacja tym lepiej).
Otóż w badanej grupie należy zadać pytanie: Który z poniższych terminów jest kojarzony i odbierany gorzej (bardziej negatywnie, gorzej się kojarzy itp.)? i podać dwa terminy: komunizm, socjalizm lub w odwrotnej kolejności.
W mojej grupie zdecydowanie więcej padało odpowiedzi, iż gorzej kojarzony jest komunizm.
Stąd mówienie o komunizmie – co nie ma żadnego potwierdzenia w historii i faktach – w prostej linii przełoży się na gorsze odbierania tego wszystkiego, co w Polsce było przed rokiem 1989 i łatwiejsze opluwanie, dezawuowanie 

List biskupów i zapaść semantyczna
W pierwszą niedzielę Roku Pańskiego 2011, 2 stycznia, usłyszałem List Księży biskupów (źródło: List pasterski Episkopatu Polski w związku z przywróceniem dnia wolnego od pracy w uroczystość Objawienia Pańskiego z 27 grudnia 2010 roku, w: http://www.episkopat.pl/?a=dokumentyKEP&doc=20101227_0), w którym wyrażono radość z przywrócenia dnia wolnego z okazji Uroczystości Objawienia Pańskiego (Trzech Króli, choć podobno nie koniecznie byli królami, ale tu nie o tym). Otóż w Liście tym wspomniano, iż przez wielki w Polsce uroczystość ta była dniem wolnym od pracy tak jak jest w innych krajach Europy i dopiero władze komunistyczne w 1960 roku to zmieniły „[…] Podobnie było również w naszej Ojczyźnie przez stulecia, aż do 1960 roku, kiedy to władze komunistyczne odebrały wiernym dzień wolny od pracy w święto Trzech Króli. […], (http://www.episkopat.pl/?a=dokumentyKEP&doc=20101227_0).
Mówienie o władzach komunistycznych w Polsce w 1960 roku? Tragedia. Wydaje się, iż Eminencje i Ekscelencje się tu nie popisały.
Po pierwsze:
Przyznano w liście, iż wczasach, o których można mówić o wielu próbach i elementach wprowadzania idei komunistycznych w Polsce, do roku 1956, czyli za najgorszej „komuny” Trzech Króli było cały czas wolnym dniem od pracy. Dosadniej można to ująć: Dopóki żył J. Stalin i jeszcze kilka lat po jego śmierci Trzech Króli było poniekąd świętem również państwowym!
Po drugie:
Jeżeli dopiero w 1960 roku zniesiono to jako dzień wolny, to na pewno nie były to władze komunistyczne!
Czy zwykła ignorancja? Poprawność polityczna? Czy myślenie owa zapaścią?
Cóż dziś na krytykowaniu tzw. „komuny” robi się kariery. Wówczas kiedy ta „komuna” była i mogła solidnie represjonować, wówczas Prymasa Wyszyńskiego niemalże wszyscy dostojnicy opuścili.

Komuniści trockiści!
Historycznie rzecz ujmując prawdziwymi, ideowymi komunistami w Polsce po II wojnie światowej, a chyba i o obecnie, byli tylko trockiści. Zapyta ktoś: Nawet jeśli tak, to co to ma do naszych rozważań?
Ano to, że oni byli przez stalinowców prześladowani, zsyłani i mordowani. Trocki został w Meksyku przez siepaczy Stalina zamordowany, a w Polce najwybitniejszy, ideowy przedstawiciel trockizmu, zmarły kilka lat temu prof. Ludwik Hass (wybitny znawca polskiej masonerii), za komunizm 16 lat spędził w więzieniach Związku Radzieckiego i Polski (kto wychodził z pod jego skrzydeł, jacy super znani działacze i autorytety zarówno liberalnej sceny politycznej, jak i publicyści znani np. z Radia Maryja na razie nie jest nam potrzebne). To byli prawdziwi komuniści trockiści, a nie władze z roku 1960!
            Warto przypomnieć zarzuty wrażone prze środowisko trockistowskie a zawarte w Liście Otwartym do Partii autorstwa Jacka Kuronia i Karola Modzelewskiego, którzy wyraźnie stwierdzają i wykazują, że w latach 60. w Polsce nie było komunizmu, a tylko co najwyżej socjalizm i to z deformacją biurokratyczną. Pragnęli ten socjalizm zmieniać sterując w stronę prawdziwego komunizmu. Jednym z zarzutów, które stawiali ówczesnemu systemowi było porozumienie z hierarchią kościelną. Mały cytat poniżej: (wydanie Instytutu Literacki, Paryż 1966, s. 91):
System biurokratyczny budzi uzasadniony sprzeciw i nienawiść mas; jednocześnie utożsamia się on z socjalizmem, tłumi bezwzględnie wszelką lewicową opozycję, a tym samym stwarza ideologii prawicowej warunki do rozprzestrzeniania się w masach; ludzie szukają ideowych symboli, które by wyraziły ich sprzeciw wobec systemu wyzysku i dyktatury, a w braku opozycji lewicowej wyrażającej ich istotne interesy, znajdują stare symbole tradycyjnej prawicy. W ten sposób dyktatura biurokratyczna sprzyja tradycyjnej prawicy politycznej, z niektórymi jej odłamami zawiera zresztą pakty oparte na kolaboranckich zasadach (PAX), z innymi (hierarchia kościelna) – porozumienia oparte na kompromisie.

Oburzenie!
Zdaję sobie sprawę z oburzenia, czy nawet zgorszenia z owego wpisu pewnej części Czytelników. Dlatego proszę nie doszukiwać się w tych refleksjach tego czego tam nie
ma (czyżby Pan Wronka zmienił przekonania, czyżby PRL był dla niego czymś wspaniałym, itp.) i proszę nie zadręczać mnie myśleniem stereotypowym.
Wychodzę z założenia, iż katolik-łacinnik powinien bardziej cenić prawdę niż ideologię, pojęcia od stereotypów!
Nutka prowokacji intelektualnej ma pobudzać do twórczego, pojęciowego myślenia.

P.S.
Z Nowym Rokiem Pańskim 2011, w kontekście blogowania życzę sobie pracowitości
i systematyczności.
(Nie będzie łatwo!)

3 komentarze:

  1. Polecam opinię naszego znakomitego filozofa i znawcy ideologii komunistycznej (którą zdemaskował jako swojego rodzaju dogmatyczna pseudoreligię)- o. Józefa Bocheńskiego OP:

    "W języku komunistycznym nazywa się socjalistycznymi państwa rządzone przez partie komunistyczne, ale które nie osiągnęły jeszcze pełnego komunizmu. Różnica ma mianowicie polegać na tym, że w socjalizmie każdy otrzymuje swój udział w dochodzie społecznym w miarę swojego wkładu, natomiast w komunizmie w miarę potrzeb. Powinno być jasnym, że ten użytek słowa socjalizm nie ma wiele wspólnego z normalnym, że może uchodzić za celowo szerzony zabobon." ("Sto zabobonów" J.M. Bocheński)

    Określenie PRL jako państwa socjalistycznego, czyli porównanie np z demokratyczną Szwecją było czystą manipulacją.
    PRL było od początku do końca strukturą niedemokratyczną i niesuwerenną narzuconą przez komunistyczne władze w Moskwie. Mimo pozorów autonomii PRL-owscy przywódcy musieli uzgadniać wszystkie swoje działania na Kremlu, podporządkować polską gospodarkę potrzebom sowieckiego imperium, zwalczali Kościół - zgodnie z założeniami komunizmu.

    Z drugiej strony nikt rozsądny oczywistej krytyki komunistycznego systemu nie utożsamia z krytyką Polaków, którzy zmuszeni byli w tym antyludzkim ustroju żyć i pracować. To, że wielu z nich potrafiło czegoś dokonać mimo przeszkód i absurdów kreowanych przez zideologizowaną i opresyjną władzę, świadczy tylko o sile narodu zbudowanego na chrześcijańskim fundamencie i słabości rozmaitych "izmów" wobec wiary, nadziei i miłości oraz zdrowego rozsądku, którym obdarował nad Bóg.

    OdpowiedzUsuń
  2. Nie we wszystkim Polskie władze były zależne od ZSRR, to niestety mit i uogólnienie. Proszę zwrócić uwagę, iż w 1956 roku wiece i protesty z okrzykami: "Rokossowski, precz do Moskwy!" skończyły się tym, iż Marszałek Rokossowski Polskę opuścił. A kim był? Chyba nie ulega wątpliwości, iż zaufanym Moskwy.
    Proszę zobaczyć polską kinematografię jak wiele było dzieł po dziś dzień oglądanych i z klasyki literatury i tej lżejszej.
    Ile za Gierka i Jaruzela wybudowano kościołów i kaplic - mimo "prześladowań", braku zezwoleń itp. ponad 1200.
    W wielu wypadkach wasalizacja od Moskwy Polski z lat 70. i 80. była mniejsza niż dzisiejsza od Brukseli.
    Rzecz jasna, iż ogrom rzeczywistości z przed 1989 roku należało zmieniać, wyrzucać czy reformować, ale to w jakim kierunku nam to pozmieniano i się zmienia w prawdziwie polskim sercu budzi sprzeciw a często odrazę.
    Już o erotyce w kioskach, tv, stacjach benzynowych, prostytutkach przy drogach, jawnych agencji uciech, narkotyzacji, seksizmu w najmłodszym pokoleniu kiedyś a dziś nawet nie porównuję.

    OdpowiedzUsuń
  3. Wracając do tematu: nadal nie widzę jakie cechy PRL miały uzasadnić stosowany przez ówczesną władzę i propagandę eufemizm państwo "socjalistyczne". O socjaliźmie, liberaliźmie czy innych ideach ustroju społecznego można mówić w odniesieniu do państw demokratycznych, np zastanawiać się na ile socjalistyczne są dzisiejsze Niemcy, czy Szwecja, na ile liberalne Stany Zjednoczone, czy Holandia itp.

    PRL był narzuconym nam z zewnątrz reżimem, niedemokratyczną dyktaturą partii realizującą ideologię marksizmu-leninizmu. Przywódców partii (i państwa) zatwierdzano w Moskwie- dziś możemy wybrać prezydenta z prawicy i lewicy i Bruksela nic do tego nie ma. To, że komuniści w Polsce uzyskiwali czasmi drobne ustępstwa ze strony ZSRR nie zmieniało faktu, że w najważniejszych kwestiach decydowała Moskwa- przypomnę choćby ujawnione przez bohaterskiego płk Kuklińskiego rosyjskie dokumenty o planach wojny jądrowej z NATO, która rozgrywałaby się nad polskim terytorium

    Branie w cudzysłów słowa prześladowania w odniesieniu do działań PRL: wobec Kościoła, również w latach 70 i 80-tych jest niestosowne biorąc pod uwagę losy bł. ks. Popiełuszki, księży Niedzielaka, Zycha, Suchowolca, Kotlarza, Kija czy np założyciela Ruchu Światło- Życie ks Blachnickiego aż do śmierci otoczonego przez agentów komunistycznych służb. Wydział IV SB, którego jedynym celem była walka z Kościołem w Polsce rozwiązano dopiero 1 listopada 1989 roku. W latach 70 i 80 działania SB wobec Koscioła nawet zaktywizowały się, to wtedy powołano specjalną grupę "D" zajmującą się penetracją i dezintegracją Kościoła. Tym, którzy wierzą w mit łagodnego dla Kościoła późnego PRL-u polecam przykładowy opis losów bp. Franciszka Musiela
    http://www.radiomaryja.pl/pdf/pdf.php?r=ar&id=92604
    Kościoły budowano pomimo zakazów i przeszkód stawianych przez komunistyczne władze.

    Czy programowa walka z Kościołem, zakłamywanie historii, brak podstawowych praw obywatelskich (wolności słowa, zrzeszania się, wolnego wyboru władz swojego państwa) są wyznacznikami socjalizmu? Jeśli tak, to między socjalizmem i komunizmem możnaby postawić znak równości.

    A to, że wolność stwarza różne zagrożenia i problemy nie jest chyba powodem dla którego lepiej spędzić życie w więzieniu jakim był PRL.

    OdpowiedzUsuń