Zdawało by się, iż największe gazety w Polsce nie zechcą na swych łamach zająć się moją osobą i działalnością. Ciężko się temu dziwić, wszak setki tysięcy nakładu lub przynajmniej w okolicy setki, poświęca się na osoby i instytucje znane, ogólnopolskie, czy wydarzenie i komentarze do nich rozgrywające się na świecie. Aż tu w ostatnich miesiącach coś zaczęło się dziać. Zdawało by się tak różne środowiska, a zaczęły niemalże jednym głosem mówić.
Na jesieni łódzka "Gazeta Wyborcza" (19.11.2012) wypowiedziała się w sprawie wykładu organizowanego z serii Narodowej Akademii Informacyjnej. W styczniu do ataku przyłączyła się, ni mniej, ni więcej tylko "Gazeta Polska" (16.01.2013), zaś po niej sam "Nesweek" (30.01.2013). Gdy otrzymywałem informaqcje o tym od moich WSI (Wronkowych Służb Informacyjnych) niechciałem wierzyć, iż takie podmioty wykazują takie zainteresowanie moją osobą i działalnością.
Cóż się nie spodobało?
Oficjalnie - promowanie, zapraszanie osób, z których wiedzy Polacy mają nie korzystać. Dlaczego? A no dlatego, że wówczas bardzo dobrze, trafnie nie tylko rozumie się wydarzenia i dramatyczną sytuację zarówno państwa polskiego jak i Narodu, ale rozumie się ją w oparciu o fakty i porządną metodologię do ich analizowania. Trzeba więc odciąć Polaków od wiedzy, która pozwala - z ogromną skutecznością - analizować, ale także prognozować, organizować społeczeństwo i zachęcać do działania; ale do działania opartego nie tylko na emocjach i ideologizmach, ale porządnej nauce i wiedzy, umiejętności samodzielnego myślenia i skutecznego organizowanie siebie oraz otoczenia.
By ludzie nie chcieli sięgnąć do tej unikalnej wiedzy i zapoznać się z unikalnymi materiałami, trzeba po prostu obrzydzić osoby, na które Wronka się powołuje, których wiedzę promuje. Mechanizm prosty w budowie i - u ludzi myślących stereotypami - niestety, bardzo skuteczny.
O ile łódzka gazecinka czepnęła się głównie doc. Józefa Kosseckiego, jedynego samodzielnego pracownika naukowego ze specjalnością cybernetyki społecznej, o tyle "Gazecie Polskiej" i "Newsweekowi" nie spodobał się Pan Ryszard Gontarz, o którym już niejednokrotnie na blogu wspominałem. Za pomocą artykułu z IPNu, czyli powyrywanych z kontekstu i życiowego, i historycznego ukazano Pana Ryszarda jako swoiste monstrum komunistyczno-antysemicko-betonowo-perelowsko.... no i można by tu mnożyć. Posługując się odgrzewanymi od kilku już lat frazesami, licząc zapewne, że na narodowej stronie nikt ich nie zweryfikuje, a przyjmie jak objawienie autorytetów ipn-owskich (niestety może być to słuszne założenie, gdyż nagminnym jest i lenistwo, i nie umiejętność weryfikowania informacji z innych źródeł). Poprzez takie działanie próbuje się przestraszyć, czy też może zniechęcić, do promowania osoby z taką przeszłością.
Muszę rozczarować autorów tych publikacji: nic z tego! "Daremne żale, próżny trud". Co więcej, poprzez te artykuły doznaję dodatkowej motywacji i utwierdzenia, że właśnie ta metoda edukacyjno-organizacyjna jest bardo nie wygodna dla wrogów nowoczesnej myśli narodowej.
Poświęcając tyle czasu Panu Ryszardowi Gontarzowi gazety przemilczają bardzo konsekwentnie jego książkę unikat: "Rewoltę marcową" (napisana pod pseudonimem Jerzy Brochocki), książkę gdzie ogrom faktu, jakie odsłania Ryszard Gontarz, z łatwością otworzyć by mogły oczy tysiącom Polaków na wiele środowisk i ich poczynania, od czasów II wojny światowej. Przypadkowo ataki owe zbiegają się z nową promocją tej książki, jak również z materiałami, zamieszczanymi w rożnych miejscach w internecie.
Polecam ją Państwu obiema rękoma, a przekonają się Państwo, że rzeczywistość jest zupełnie inna niż medialna papka.
Trud się pisze przez u zwykłe. Czy patrioci nie powinni dbać o poprawność języka polskiego?
OdpowiedzUsuńco za niezdrowa drobiazgowość Pana anonimowego
Usuń