A wystarczy przypomnieć sobie nie tyle z jaką misją Karski ruszył do warszawskiego getta i dalej na zachód. O tym jeszcze się wspomina. Narażając życie udokumentował niemieckie morderstwa i ludobójstwo dokonane na obywatelach pochodzenia żydowskiego. Bogaty materiał i dowody wywiózł na Zachód z błaganiem o interwencję, pomoc, zainteresowanie się tym, co Niemcy nazywali Ostatecznym rozwiązaniem kwestii żydowskiej (Endlösung der Judenfrage).
A o czym się prawie nie mówi?
O reakcji, a w zasadzie kompletnym braku reakcji, największych żydowskich środowisk lat 40. w Stanach Zjednoczonych, Anglii itp. Miliony ludności żydowskiej jawnie mordowanych w Europie i żadnej pomocy (militarnej, dyplomatycznej, finansowej czy jakiejkolwiek innej). Gdy amerykańskie, angielskie środowiska żydowskie - praktycznie niczym nie ryzykując - morderczo milczały, jedynie Polacy, za cenę życia, nieśli pomoc swoim żydowskim sąsiadom i współobywatelom.
Prof. Jan Karski (1914-2000) |
Kilka refleksji z polskiej Wikipedii:
"W lipcu 1943 roku Karski został
przyjęty przez Franklina Delano Roosevelta, prezydenta USA.
Polski wysłannik apelował do przedstawicieli najwyższych władz alianckich o
ratunek dla Żydów. Proponował wystosowanie ultimatum wielkich mocarstw wobec
Niemiec, że jeżeli nie zaprzestaną mordu na Żydach, zbombardowane zostaną ich
miasta. Innym rozwiązaniem byłoby bombardowanie linii kolejowych do obozów
zagłady lub dostarczanie broni dla oddziałów partyzanckich. Najłatwiejszym
rozwiązaniem byłoby otwarcie granic i ułatwienie wystawiania paszportów dla
uciekających przed zagładą Żydów. Podczas tego spotkania, w pewnym momencie
prezydent Roosevelt przerwał raport polskiego emisariusza na temat Żydów i
zapytał o sytuację koni w okupowanej Polsce. [?]
Jan Karski w Ameryce spotkał się z wieloma wybitnymi
osobistościami, takimi, jak Felix Frankfurter, Cordell Hull, William Joseph
Donovan, Samuel Cardinal Stritch czy Stephen Wise. Przedstawiał swój „raport”
wszędzie, gdzie udało mu się dotrzeć - politykom, biskupom, przedstawicielom
mediów i przemysłu filmowego z Hollywood oraz artystom. Wyuczył się go na
pamięć i streścił w 18 minutach, tak aby nie „nudzić” słuchaczy. Jednak nigdzie
nie znalazł zainteresowania tragedią narodu żydowskiego. Wiele osób, z którymi
rozmawiał, nie wierzyło w jego relacje i uznawało je za propagandę polskiego
rządu na wychodźstwie. To, co opowiadał Karski, niektórzy jego rozmówcy
określali jako niewiarygodne i być może byli szczerzy. Ale polski emisariusz
nie był jedyny. Napływały inne relacje, w tym od samych Żydów. Możliwości
weryfikacyjne rosły w szybkim tempie."
W zamian od lat powojennych urabia się opinię międzynarodową, jakoby to Polacy byli zasadniczymi sprawcami ostatecznego rozwiązania...Stąd też dyplomacja Obamy wolała wystawić się na krytykę przez sformułowanie o "polskich obozach śmierci", byle by tylko odwrócić uwagę od tego, za jakie mordercze milczenie odpowiedzialne są amerykańskie i światowe środowiska żydowskie z czasów II wojny światowej.
Rysuje się pytanie: Dlaczego światowe środowiska żydowskie dały zielone światło dla rządów Hitlera, by mógł wymordować miliony Żydów? Dlaczego, wiedząc o tragedii, nie robili nic, lub co najwyżej ruchy pozorowane? A tu już musielibyśmy podjąć temat koncepcji zbiorowego Mesjasza i powstania państwa Izrael.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz